Mało kto wie, że Rosja Sowiecka w latach 60 XX wieku, miała swoich dwóch bohaterów narodowych. Jednym z nich był Jurij Gagarin, o którym słyszeli wszyscy.
Drugi jest znacznie mniej znany, ale jego postawa była iście brawurowa.
Pamiętajcie, Rosja sowiecka, więc nasz bohater musiał spełnić określone warunki, żeby w ogóle być branym pod uwagę jako ewentualny bohater. A warunki miał świetne, konkretnie: młody, przystojny, wykształcony, pochodzący z klasy robotniczej oraz człowiek twardy niczym stal.
Ponadto początek lat 60 oznaczał zimną wojnę, wyścig zbrojeń i propagandę sukcesu. W takim klimacie Rosjanie podejmowali podboju kosmosu, a także prowadzili badania polarne w, delikatnie rzecz ujmując, niesprzyjających warunkach klimatycznych.
Leonid Rogozov był jedynym lekarzem szóstej radzieckiej wyprawy na Antarktydę. Na przełomie zimy i wiosny 1961r zaczął czuć się nie najlepiej. Jako lekarz rodzinny i chirurg zdiagnozował u siebie zapalenie wyrostka robaczkowego.
We wczesnych latach 60 członków ekspedycji na Antarktydę instruowano, że jeśli przytrafi im się zapalenie wyrostka w trakcie wyprawy, mają siedzieć wyprostowani, z podkurczonymi nogami, żeby w przypadku perforacji wyrostka pozwolić ropie spłynąć w dół otrzewnej. Wtedy zwiększała się możliwość wytworzenia ropnia, czyli przestrzeni wypełnionej ropą (resztkami tkanek, bakteriami i produktami stanu zapalnego, „zutylizowanymi” przez komórki odpornościowe), ale oddzielonej tkanką od reszty otrzewnej. W ten sposób istniała szansa na to, że nie dojdzie do zakażenia otrzewnej. A zakażenie otrzewnej bez pomocy medycznej równa się śmierci.
Ale Rogozov tak nie zrobił.
Jakie miał inne opcje?
Był jedynym lekarzem w ekipie. Transport samolotem do szpitala nie wchodził w grę ze względu na pogodę. Było też niemożliwe, żeby przypłynął statek, zresztą płynął by ponad 30 dni z chorym…
Po rozważeniu za i przeciw Rogozov podjął decyzję: przeprowadzi na sobie apendektomię (czyli usunięcie wyrostka robaczkowego, wyrostek z łac. appendix vermiformis). Dyrektor stacji polarnej musiał jednak uzyskać zgodę Moskwy na przeprowadzenie tego szalonego planu. Bo przecież niepowodzenie planu położyłoby się cieniem na rosyjskim podboju polarnym. A na to nie można było pozwolić.
Widocznie zgoda była, skoro Rogozov zrealizował swój pomysł. A mianowicie zoperował się sam.

Według relacji swojej, i swojego syna Władysława, podszedł do sprawy metodycznie. Przygotował narzędzia i leki, nauczył dwóch członków ekipy badawczej jak go odratować (łącznie z podaniem adrenaliny), zapewnił obecność dyrektora stacji w razie omdlenia jednego z naprędce przygotowanych asystentów. Nie patrzył w lusterko, bo lustrzane odbicie zaburzało prowadzenie ręki. A przypominam, tu nie było miejsca na pomyłki.
Żadnej presji 🙂
Znieczulenie? Jeśli Rogozov chciał operować się sam, to nie mógł sobie zapodać znieczulenia ogólnego, proste.
Znieczulenie ogólne, a przedtem premedykacja (czyli w skrócie przygotowanie pacjenta lekami do operacji) przed zabiegiem chirurgicznym, w dzisiejszych czasach ma kilka zadań. Działa uspokajająco (na pacjenta 🤷🤣)(tzn. w sumie chirurg też może być spokojniejszy, gdy nie ma na stole operacyjnym wierzgającego pacjenta), eliminuje odczuwanie bólu. Uśpienie pacjenta powoduje utratę odruchów obronnych i napięcia mięśni: tych niezależnych od naszej woli, i tych które są odpowiedzią na ból i uszkodzenie tkanek. Rogozov nie mógł sobie pozwolić na nic z tych działań. Musiał być maksymalnie skupiony i mieć pewną rękę.
Zastosował więc miejscowe znieczulenie nowokainą . Nowokaina to jeden z leków działających miejscowo i blokujących przekazywanie bólu przez komórki nerwowe. Taka „policyjna” blokada bólu w pewnej okolicy. Cóż, ma jednak pewną wadę: nie znieczuli narządów znajdujących się głębiej. Co oznaczało, że Rogozov mógł się w miarę bezboleśnie rozciąć, ale wyciąć wyrostek musiał już „na żywca”.
Ja to tak łopatologicznie opisuję, ale z pewnych źródeł wiem, że mam wśród obserwujących specjalistów anestezjologii (pozdrawiam!). Może coś w komentarzu doprecyzują? W ramach większej dramaturgii sytuacji…
Rogozov musiał działać pewnie, szybko i sprawnie. Organizm ma swoją wydolność, Rogozov miał wtedy 27 lat, a zatem był w sile wieku, ale pomyślcie: osłabienie zakażeniem i stanem zapalnym, natężenie bólu w trakcie operacji, utrata krwi…
Jak myślicie, udało się?
No ba, przecież został bohaterem narodu
Zdołał się szczęśliwie zoperować, przeżył potem jeszcze długie lata. A w trakcie zabiegu okazało się, że operowany wyrostek Rogozova był już na granicy pęknięcia.
Dziś operacja usunięcia wyrostka robaczkowego to prawie zabieg kosmetyczny. Mało tego, jest wykonywany profilaktycznie u uczestników ekspedycji polarnych oraz u kosmonautów.
Ale historia operacji wyrostka i chirurgii w ogóle, historia znieczulenia i leczenie w ekstremalnych warunkach, bez dostępu do cywilizacji, to już zupełnie inne opowieści…
Korzystałam z:
Vladislav
Rogozov, Neil Bermel. Auto-appendectomy in the Antarctic: case report.
„British Medical Journal”. 339/2009, 2009-12-15.
https://www.bbc.com/news/magazine-32481442